piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 7 - Why are you sad my beauty?


Szłam szybkim krokiem przez pustą ulice a ból klatki piersiowej dawał we znaki. Dlaczego tak cholernie zabolały mnie jej słowa? Nie znam go długo, ale mi a nim zależy.
- Meg! - Podjechał obok mnie i zwolnił.
- Daj mi spokój! Ona miała racje, jestem jedną z kolejnych.
- Nie miała! - Zatrzymał samochód i podbiegł do mnie. - Między nami jest coś...
- Co?.. Zayn miedzy nami niczego nie ma...
- Meg, nie mów tak. Ja czuje że coś jest, coś mnie do Ciebie tak cholernie ciągnie, tak bardzo potrzebuje Twojej obecności, Twojego uśmiechu. Po prostu Ciebie.
Przytulił mnie po czym zamilkł. Staliśmy tak dłuższy czas wsłuchując się w swoje oddechy.
Dlaczego za mną wybiegł? Naprawde może mu na mnie zależeć? Ja i On? Dwa różne światy, różne charaktery?
MIŁOŚĆ NIEMOŻLIWA.
- Już dobrze?
- Nie. - Wsiadłam z nim do auta ciągle myśląc o tej sytuacji. O mnie, o nim i o "nas". Po co? Czemu? Kiedy i dlaczego? Miliony myśli przelatywały mi przez głowe. Dlaczego tak bardzo różniący się ludzie chcą być razem? Dlaczego nie potrafią z siebie zrezygnować mimo że wszystko i wszyscy pokazuje, że jednak nie mogą być razem....

* Kilka dni później *

Leżałam na kanapie zawinięta w koc, przeglądając kanały TV w piątkowy wieczór. Popijałam gorącą herbate i patrzyłam na telefon. Miał napisać, znowu to robi... Znowu milczy.
Kolejna godzina bezsensownego oglądania i wpatrywania się w telefon. Poszłam do kuchni po kolacje, pizza i kolejna herbata. Tak, wieczór  "idealny".
Kiedy szłam na kanape trzymając w ustach kawałek pizzy zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć, a kiedy zobaczyłam kto stoi za nimi otworzyłam usta ze zdziwienia powodując że kawałek pizzy wylądował w kubku.
- Zayn? - Stał jak zwykle w czarnych obcisłych rurakch i skórzanej kurtce a w ręku trzymał piękną czerwoną róże.
- Pięknie wyglądasz. - Pocałował mnie i  wszedł do środka. Stałam tak jeszcze chwile zszokowana jego wizytą.
- Czemu nie napisałeś? - Odstawiłam wszystko do kuchni i usiadłam z nim w salonie.
- Chciałem zobaczyć, jaka jesteś w domu. Jak wyglądasz, jak się zachowujesz. - Zaśmiał się  zakładając mi kosmyk włosów za ucho. - Wybierzemy się na kolacje? Twoja chyba już się nie nada.
Zaśmiał się patrząc na pizze pływającą w herbacie.
- No.. Jeśli chcesz.
Uśmiechnął się i pchnął mnie w kierunku kuchni. Wyrzuciłam jedzenie i poszłam się ubrać.
Pomógł mi założyć kurtkę, ten wieczór był wyjątkowo chłodny. Otworzył mi drzwi do samochodu, pomógł wstać a sam obiegł auto i wsiadł na miejsce kierowcy.
- Oranje?
- Zayn.. Za drogo. Może pizza?
- Oranje. - Stwierdził stanowczo i więcej się nie odezwał. Co chwile spoglądał na mnie i delikatnie się uśmiechał. Podjechaliśmy pod restauracje, pomógł mi wysiąść i dał kluczyki parkingowemu.
Weszliśmy do środka odnajdując stolik z rezerwacją " Mr & Mrs Malik ". Usiadłam i dokładnie zbadałam pomieszczenie. wystrój był przepiękny... Westchnęłam głęboko patrząc za okno.
- Coś się stało piękna?
- Nie, czemu?
- Wyglądasz na smutną.
- Bo jestem.
- Czemu? - Złapał delikatnie moją dłoń.
- Za dużo sobie wyobraziłam... Myślałam, że w końcu znalazł się ktoś komu  na mnie naprawdę zależy. Tymczasem jest na odwrót.
- Przecież mi na Tobie zależy!
- Po każdym spotkaniu milczysz tydzień, czasami dłużej. A ja jak idiotka czekam na jakikolwiek znak. Kiedy już zaczynam wierzyć w to, że odpuściłeś pojawiasz się i znów robisz tą cholerną nadzieje!
- Kotku.. - Ścisnął mocniej moją dłoń. - Nie zawszę mogę spełniać każdą Twoją zachcianke czy prośbę.. Taką mam prace.
- Praca na pierwszym miejscu..
Zapadła niezręczna cisza. Czekaliśmy zniecierpliwieni na kelnera który pojawił się dość szybko. Zamawialiśmy bez słów co chwile na siebie patrząc.

Najtańsze danie kosztowało 50$ i była to sałatka.
- Więc co zamawiamy? - Kelner uśmiechnął się promiennie lustrując mnie dokładnie wzrokiem.
- Sałat...
- Dwa razy danie dnia, czerwone wino i to wszystko.
Zayn przerwał mi w połowie słowa i ze złością oddał mężczyźnie menu. Zmierzył go wzrokiem jakby chciał go zabić. Zaśmiałam się cicho i chwyciłam jego ręke. Spojrzał na mnie już spokojny. Wpatrywaliśmy się w siebie dopóki kelner nie przyniósł nam dań.
Co on ma w sobie takiego, że nie mogę o nim zapomnieć, przestać o nim myśleć, przestać go... kochać.
Czy to prawdziwa miłość? Nie wiem, jednak wiem, że coś do niego czuje. Kiedy jest obok ogarnia mnie fala gorąca a nogi drżą jak u dziecka.  Tamtego dnia... On odmienił i ocalił moje życie. Uwielbiałam badać głębie jego oczu. Znajdowało się tam tyle uczucia, tyle różnych historii o których on nie chciał mówić. Jakbym... poznawała go nic nie mówiąc...
- Kocham Cie. - Szepnął przywracajac mnie do rzeczywistości.


Misie, ze względu na to, że siedzę w szpitalu postanowiłam wziąć się troche za bloga. Mam nadzieje, że wena mi jakoś dopiszę i wyskubię coś z tego mojego "talentu" :p
Przepraszam ze musieliście półtora miesiąca ( jak nie dłużej) czekać :(



3 komentarze:

  1. Omom szybko nrxt *!!! <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Bozeeee to jest BOSKIE mega boskie szybko dodaj nastepny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo jaaaa ! *o* swietne c: dawaj next szybko!!!!! ��

    OdpowiedzUsuń