niedziela, 21 września 2014

Rozdział 4 - Maybe little bet?


~ * ~

Minęło siedem dni.
Pisał, dzwonił i stał godzinami przed domem. Nie dawałam żadnego znaku życia, a on mimo to nie odpuszczał. Zależało mu? Po kilku spotkaniach?
Dziś, nie było go wcale, nie dzwonił też ani nie pisał. Odpuścił. To dobrze.
A ja? Głupia codziennie o nim myśle. O jego hipnotyzujących tęczówkach i zniewalającym uśmiechu, o jego pięknym zapachu i silych ramionach. Uhh.
- Dziewczyno! Wyjdź w końcu z domu! - Przyjaciółka odsłoniła zasłony wpuszczając jasne promienie słoneczne do pokoju. Zasłoniłam się kołdrą i mruknęłam niezadowolona.
Codziennie przychodziła i truła mi tyłek jakby była moją matką.
- Nie. Nie chce go spotkać.
- Już do końca życia będziesz siedziała w domu?
- Tak! - Krzyknęłam wystawiając głowę po czym znów się przykryłam.. Sekunde po tym leżałam na podłodze. Chwyciła mnie za kostkę i zrzuciła, jak przedmiot.
- Marsz do łazienki, masz 15 minut na doprowadzenie się do normalnego stanu!
Mruknęłam i niechętnie podniosłam się i spojrzałam w lusterko. Odskoczyłam do tyłu. Znów ktoś, doprowadził mnie do takiego stanu. Ale... To były tylko trzy spotkania, czy możliwe jest zakochać się w kimś przez tak krótki czas? A może to głupie zauroczenie?
Dziewczyno, musisz się ogarnąć. Szybki prysznic, makijaż i włosy. Po 32 minutach byłam gotowa do wyjścia, chociaż wcale nie chciałam. Wolałam zostać w domu i rozmyślać o nim. O nas. O jego pięknych tęczówkach, zniewalającym zapachu i delikatnym ale stanowczym głosie.
Ruszyłyśmy na miasto.
Co chwile rozglądałam się czy jego nie ma w pobliżu, to strach czy raczej rozpaczliwe poszukiwanie jego bliskości? Udałyśmy się do galerii, kawiarni i do kosmetyczki.
Nigdzie go nie było,żadnego znaku, jego znajomych, zapachu nic.
- Meg, wszystko ok?
- Nie.
Nie zapytała o nic więcej. Wróciłyśmy do domu i rozpakowałyśmy torby. Usiadłam na kanapie i spojrzałam pustym wzrokiem na ściane. Widziałam go stojącego przy swoim sportowym aucie. Uśmiechał się zadziornie i patrzył w moją strone.
- Meg! Meg! Meg!
- Hm? - Zamyślona mruknęłam do przyjaciółki. Zapewne to nic ważnego, jakaś głupia błahostka typu "Jest przecena na ... "
- Dzisiaj przy starym hangarze jest wyścig! Pójdziemy? Prosze prosze proooosze. - Usiadła na łóżku i wpatrywała się we mnie z miną smutnego szczeniaczka.
- Chcesz to idź. On, może tam być.
- Meg, nie udawaj, że nie zależy Ci na spotkaniu z nim. Przecież widze, jak bardzo go pragniesz, jego bliskości..
- Jeśli się zgodze, pozwolisz mi pobyć chwile sam na sam z myslami?
- Nie! Dziewczyno, wyścig zaczyna sie za dwie godziny!
- Trzydzieści minut?
- Nie! Chodź idziemy Cie wyszykować. - Pociągnęła mnie za ręke nie słuchając moich protestów. Posadziła mnie na obrotowym krześle w pokoju i zaczęła bawić się w kosmetyczke. Po godzinie była gotowa. Przejrzałam się w lustrze.
- Wyglądam jak dziwka.
- Wyglądasz jak gorąca i wolna dziewczyna ! - Zaśmiała się i poszła wyszykować siebie. Usiadłam na parapecie i rozmarzyłam się o nim. Znowu.
Stał przede mną i uśmiechał się delikatnie. Wyciągnął do mnie ręke którą bez wahania chwyciłam. Przytulił mnie zamykając w swoich silnych ramionach. Tutaj, czułam się najbezpieczniej.
- Idziemy?
Wstałam i niepewnym krokiem ruszyłam do samochodu przyjaciółki. Usiadłam wygodnie obok niej i zapięłam pas. Ruszyła i po 20 minutach byłyśmy na miejscu. Tak bardzo nie chciałam tam być. Tak bardzo chciałam być w łóżku obok niego. Nasłuchiwać bicia jego serca i cieszyć się z jego obecności.
Wysiadłam a oczy wszystkich zostały skierowane na mnie. Mężczyźni rozbierali mnie wzrokiem a kobiety zabijały.
- Nie chce tu być. - Szepnęłam do przyjaciółki idąc za nią w głąb tłumu.
- Oj wyluzuj. Musisz się w końcu zabawić. - Wręczyła jakiemuś mężczyźnie spory plik pieniędzy i ruszyłyśmy między samochody. - Obstawiłam na czarnego mustanga.

* Oczami Zayna *

Paliłem fajke opierając się o mojego skarba. Myślami, byłem gdzieś indziej, gdzieś z nią. Mimo, że nie odzywała się ponad tydzień, nie zrezygnowałem, nie potrafie..
- Zayn...? - Spojrzałem na przyjaciela. Kiwnął głową w prawą strone. Obejrzałem się i ujrzałem ją. Stała przestraszona, niepewna obok jakiegoś wozu. Była prześliczna, światła padały na nią pod takim kontem, że świeciła jak gwiazdka, była gwiazdką, moją. Włosy delikatnie rozwiewało jej do tyłu. Była taka przestraszona, taka niepewna. Wbiłem w nią swój wzrok, rozpaczliwie w myślach błagając aby podeszła, aby mnie zauważyła. Jednak szybko zniknęła mi z oczu.
- Stary skup się, są tu tysiące lasek które tylko czekają na jakiś znak od Ciebie. Odpuść w końcu.
- Odpóścił byś sobie kogoś, kogo kochasz?
- Nie kochasz jej. Ty jej nawet nie znasz! - Styles trzasnął drzwiami i odjechał z piskiem opon.
- Widziałem jak się na nią patrzysz. To może mały zakładzik? - Jeden z moich przeciwników oparł się o mojego mustanga i wbił w nią wzrok.
- Jeśli myślisz, że postawie w zakład kobiete mojego życia, to się grubo mylisz. - Wyrzuciłem fajke i spojrzałem na mężczyzne.
- Boisz się.
- Nie. Nie zakładam się, bo to moja kobieta a nie przedmiot zakładów.  - Wsiadłem do auta i podjechałem tuż pod nią. Spojrzała na samochód i uśmiechnęła się delikatnie.

* Oczami Megan * 

Piękny czarny mustang zatrzymał się obok mnie. Zmierzyłam auto wzrokiem i uśmiechnęłam się delikatnie. Był prześliczny. Spojrzałam na przyjaciółkę, która zawołała mnie gestem dłoni. Spojrzałam ostatni raz na samochód i szczęście mnie sparaliżowało.
Za kierownicą siedział on. Patrzył na mnie z iskierkami w oczach. Milczał, ale rozmawiał ze mną, oczami. Nie potrzebowaliśmy słów, żeby się rozumieć. Uśmiechnął się delikatnie unosząc brew.
- Zayn! Rusz dupe na start! - Harry podszedł i zmierzył mnie wzrokiem zagryzając wargę.
- Ścigasz się? - Kiwnął twierdząco głową i ruszył. Poszłam za nim i stanęłam równo z linią startu.
- Podejdź do niego. - Nicole szepnęła prawie bezdźwięcznie i pchnęła mnie w strone jego auta. Niepewnie nachyliłam się czując zapach jego perfum. Wzięłam głęboki wdech nosem, są takie idealne.
- To co, jeśli wygram, zgodzisz się pójść ze mną na kolacje.
- A jeśli przegrasz? 
- Ja nigdy nie przegrywam.
- No a jeśli?
- Jeśli przegram znikne na zawsze. - Przytaknęłam głową i pocałowałam go delikatnie w policzek.
- Powodzenia. - Wróciłam do przyjaciółki cała w skowronkach. Miał taką delikatną skóre, która smakowała miętą. Jak wielka jest szansa że wygra? Przecież miałam o nim zapomnieć...
Ryk silników wyrwał mnie z zamyślenia. Wszyscy zaczęli wykrzykiwać imie swojego ulubieńca a chwile potem maszyny ruszyły z piskiem opon. Został po nich tylko głośny pisk.
Spojrzeliśmy się na wielki świecący bilbord z którego na żywo mogliśmy oglądać wyścig.

~ * ~

Tak strasznie się o niego bałam. Dlaczego on to robi, naraża swoje życia dla zabawy?
Wygrał. Bez problemu wygrał. Cieszyłam się jak mała dziewczynka, ale z drugiej strony bałam się, co ja mu powiem? Nie rozmawialiśmy sporo czasu, nie wiem jakie relacje sa między nami. Nie wiem nawet co on o mnie myśli.
- To jak księżniczko? Jedziemy na kolacje? - Podjechał swoim pięknym maleństwem.
- Teraz? O północy?
- Zapraszam do siebie. - Niepewnie wsiadłam i ruszył z piskiem opon. Zapięłam pasy i dosłownie 10 minut później staliśmy pod jego drzwiami.
W samochodzie dał mi swoją skórzaną kurtkę, zimno było.
- Co chcesz na kolacje?
- Zaskocz mnie. - Uśmiechnęłam się delikatnie patrząc wprost w jego miodowe tęczówki.
Chwile po tym wrócił z pizzą i winem.
- Pasuje?
- Ciekawe połączenie. - Zaśmiałam się i wzięłam kawałek. Siedzieliśmy w ciszy dosłownie chwile. Przysunął się do mnie i spojrzał wgłąb oczu.
- Dlaczego mnie unikałaś?
- Ja...
- Meg?
- Kiedyś ktoś bardzo mnie zranił, jak nikt nigdy nikogo na świecie. Czułam, że z Tobą będzie tak samo. Wolałam... Skończyć to wcześniej, podobno mniej boli.
- Bolało mniej?
- Nie. - Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Otarł ją delikatnie i mocno mnie przytulił. Tego potrzebowałam. Jego silnych ramion, w których czułam się tak bezpiecznie. Odsunęłam się od niego rumieniąc się delikatnie. Przyciągnął mnie delikatnie za podbródek, dzieliły nas dosłownie milimetry. Czułam jego oddech na ustach. Serce biło mi jak oszalałe, kiedy czułam już prawie jego wargi, drzwi do domu otworzyły się z hukiem. Odskoczyłam od niego wystraszona.


Przepraszam Misie, że tak długo musicie teraz czekać na rozdziały...
Liceum to już nie zabawa. Przez ciągłą naukę albo spotkania z przyjaciółmi ( które są bardzo krótkie z powodu zmęczenia) nie mam weny, czasu ani pomysłów na rozdziały. 

Ale staram się jak moge! :(

sobota, 13 września 2014

Ze względu na to, że jestem teraz w pierwszej liceum mam niezły, że tak powiem zapierdol i przepraszam odrazu, za to że nie będę narazie pisać rozdziałów.
Na następny tydzień mam zapowiedziane 8 sprawdzianów i naprawde nie znajduje czasu na pisanie rozdziałów.

ALE OBIECUJE, ŻE WRÓCE W WIELKIM STYLU Z MILIONEM ŚWIETNYCH POMYSŁÓW! ♥

Jeszcze raz was przepraszam i wiem, że już wielu z was odeszło, albo odejdzie. Mam nadzieje, ze Ci którzy są od początku, zostaną już do końca.

sobota, 6 września 2014

Rozdział 3 - She will be mine.


** Oczami Zayn'a **

Była tak cholernie seksowna w tej sukience. Taka chętna po alkoholu. Kleiła się do mnie gorzej niż dziwki którym za to płaciłem. Jest taka urocza kiedy rumieni się przy mnie, taka słodka kiedy mówi o sobie i taka wstydliwa gdy patrze w jej przecudne oczy. Ona będzie moja, będe o nią walczył.
- Zayn? - Mruknęła kiedy kładłem ją do łóżka.
- Tak księżniczko?
- Zostań ze mną. - Wyciągnęła do mnie ręce jak mała dziewczynka. Kurwa, rozpływam się przy niej. Usiadłem delikatnie na łóżku pozwalając jej, wtulić się we mnie. Objąłem ją jedną ręką przysuwając bliżej siebie. Jej włosy pachną kokosem, uwielbiam ten zapach. Delikatnie zdjąłem jej buty i rozpiąłem sukienke. Podniosłem ją powoli ściągając ubranie. Ułożyłem na łóżku, niczym piórko i przykryłem kocem.
- Śpij dobrze Księżniczko. - Cmoknąłem ją w czółko i opuściłem mieszkanie. Wsiadłem do auta i odjechałem cicho, żeby jej nie budzić.
Pojechałem do Villi przyjaciela.
- Zayn do cholery gdzie byłeś?!
- Payne... Wyluzuj. - Już na przywitanie szykowała się awantura. Mam zbyt nadopiekuńczych przyjaciół.
- Był z dziewczyną. - Harry wyłonił się zza moich pleców, nienawidze jak to robi.
- Jaką dziewczyną?! - Wywróciłem oczami i sięgnąłem po piwo z lodówki. Teraz zacznie się wykład o tym, jak przez kobiete mogę zniszczyć sobie życie...
- Moją Kobietą.
- Jeszcze wczoraj nikogo nie miałeś. - Prychnął sarkastycznie Horan.
- Zamknijcie się! Nie wasz zasrany interes z kim i kiedy się spotykam!
- Jutro masz wyścig, żadna laska nie moze zawracać Ci głowy.
- Wyluzuj Liam.. Ścigam się od dwóch lat i nie przegrałem żadnego wyścigu, dlaczego miałbym przegrać teraz?
- Nie pamiętasz jak było z Perrie?
- Pamiętam doskonale. Będąc z nią ponad rok, nie zawaliłem ani jednego wyścigu.
- Tylko po rozstaniu, zniszczyłeś dwa samochody i miałeś trzy wypadki..
- Dajcie mi spokój.. - Odstawiłem piwo i chwytając kurtkę wyszedłem trzaskając drzwiami. Dlaczego oni tak bardzo wpierdalają się w moje życie? To ja tutaj podejmuje decyzje, będę żałował lub nie.
Pojechałem pod dom mojej księżniczki i tam w samochodzie spędziłem całą noc.

** Oczami Megan **

Obudziłam się rano z ogromnym bólem głowy. Dłuższą chwilę, wpatrywałam się w sufit próbując przypomnieć sobie, co takiego zdarzyło się wczoraj i jak do cholery znalazłam się w domu?
Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku wsuwając na stopy ciapy, pokryte mięciutkim materiałem.  Rozejrzałam się wokół, słońce przedzierało się przez zasłony, piękna dziś pogoda. Chwyciłam za telefon w celu sprawdzenia godziny, 11:15
Nałożyłam na siebie szlafrok i udałam się do kuchni.
- Dzień Dobry promyczku. - Na stole stały dwie miski płatków czekoladowych, gorąca czekolada i moja przepiękna uśmiechnięta Nicole.
- Dzień Dobry. - Usiadłam przy stole i bez zbędnych pytań zaczęłam jeść.
Ciągle myślałam o tym, jak znalazłam się w domu, w łóżku? Jedyne co pamiętam to to, że Zayn oddał mi swoje danie a sam z wielką ochotą jednak grymasem na twarzy jadł sałate.
- Twój Romeo od samego rana stoi pod domem.
Zadławiłam się. O czym ona mówi!?
- Jak to stoi pod domem?
- No sama zobacz. - Wskazała na okno. Dyskretnie przez nie wyjrzałam, faktycznie jego samochód stał po drugiej stronie. Pobiegłam na górę.
Szybki makijaż, fryzura i biegiem do garderoby.
Chwila.. Dlaczego ja tak panikuje? Co się ze mną dzieje..
- Megan... Masz gościa! - Niepewny głos Nicole dotarł aż na pierwsze piętro. Serce szybciej mi zabiło, wskoczyłam w pierwsze lepsze ubrania i powoli zeszłam po schodach do salonu. Siedział tyłem do mnie ubrany na czarno. Obeszłam kanapę i stanęłam przed nim lustrując go wzrokiem. Przygryzł delikatnie wargę i wstał.
- Pięknie dziś wyglądasz. - Wyciągnął do mnie rękę którą bez oporu chwyciłam. Delikatnie przyciagnął mnie do siebie i przytulił. - Na co masz ochotę? Może kino?
- Wolę spacer. - Chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z domu. Powolnym krokiem kierowaliśmy się do pobliskiego parku. Milczeliśmy co chwile na siebie spoglądając.
Dlaczego w jego towarzystwie czuje się tak nie pewnie a zarazem bezpiecznie?
- A Ty, co tu robisz? - Postanowiłam przerwać tą niezręczną cisze. Nic o nim nie wiem, nie mówił o sobie. Chyba tego nie lubi.
- Coś, czego nie mogę Ci powiedzieć.
- Zaczynać znajomość od kłamstwa? Nie ładnie. - Zaśmiałam się sztucznie i zamilkłam. Nie chce mówić, to nie.
- To nie jest kłamstwo. Po prostu chce Cię chronić.
- Przed czym?
- Przed niebezpieczeństwem. - Objął mnie, kiedy tylko weszliśmy do parku. Kręci się tu dużo niebezpiecznych typków. On naprawde chce mnie chronić? Przecież mnie nie zna, dlaczego chce to zrobić?
- Zayn, powiedz mi.
- Nie mogę księżniczko. - Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Dzieliły nas dosłownie milimetry. Wzięłam głęboki wdech. Znów pachniał tak idealnie. Spojrzałam na niego, utonęłam w tych pięknych miodowych tęczówkach. Zbliżył się. - Musze Cię chronić.
- ZAYN! - Aż podskoczyłam. Wysoki męski głos przywrócił nas na ziemie. Mulat odwrócił się automatycznie w strone z której dobiegł krzyk. Jakiś chłopak wysiadł ze sportowego, czerwonego auta. Oh pamiętam go. Przywitali się i spojrzeli na mnie. Poczułam się cholernie niepewnie.
- Zabierasz ją dziś na...
- Zamknij się. - Przerwał mu brązowooki karcąc go wzrokiem.
- Oh czyli ona nie wie? Komplikujesz sobie życie stary. Pożegnaj się z koleżanką jedziemy. - Zachował się niczym jego ojciec. Odwrócił się i poszedł do samochodu otworzył drzwi i z łaską machnął ręką wołając Zayna do środka.
MEGAN I GREG
- Przepraszam księżniczko. Dokończymy ten spacer innym razem dobrze? - Cmoknął mnie w policzek i odszedł.
- Mhm... - Mruknęłam pod nosem niezadowolona i wróciłam do domu. Opowiedziałam przyjaciółce o wszystkim co się wydarzyło wczoraj i przed chwilą. Sama nie wiem jak to nazwać. "Przyjaźń" to złe określenie ale "zwykła znajomość" to za mało.
- Zakochałaś się. - Zaśmiała się i rzuciła we mnie poduszką.
- Po trzech spotkaniach? No błagam..
- Czyżby? A jak się przy nim czujesz? Co czujesz kiedy jest obok?
- Czuje się bezpieczna ale też czuje się niepewnie. Kiedy jest obok, serce bije mi szybciej a ręce delikatnie drżą, nigdy nie wiem co powiedzieć, bo boje się, ze powiem coś nie tak. Kiedy mnie dotyka, moje ciało przechodzą dreszcze. Nigdy się tak nie czułam.
I wtedy zdałam sobie sprawe z tego, że znów w to wpadam. Znów się zakochuje i znów będę cierpieć. Tak już kiedyś było. Przez niego zaczęłam pić, palić i ćpać. Nie mogłam się pozbierać po rozstaniu. Rok temu, obiecałam sobie, ze NIGDY się już nie zakocham. Nie pozwole na to, żeby znów ktoś mnie zniszczył. Nigdy więcej, nie mogę.. Nie!
Musze to skończyć.

* Następny Dzień * 

- Co jest tak ważne, że wyciągnęłaś mnie z łóżka o ósmej rano? - Stanął przede mną nie ogolony i we wczorajszych ubraniach.
- Nie możemy się więcej spotkać. - Te słowa ledwo przeszły mi przez gardło. Nie znam go długo, prawie wcale ale... Coś mnie do niego ciągnie, chyba mi na nim zależy. Kurwa.
- Znowu piłaś księżniczko?
- Nie urodziłam się ksiezniczką, więc prosze zostańmy przy moim imieniu.
- Jeśli tego chcesz. Może kino?
- Zayn.. Nie utrudniaj mi tego. To nasze ostatnie spotkanie.
- Księż... Megan ale..
- Cześć. - Odwróciłam się i rozpłakałam jak dziecko. Płakałam cicho, tak zeby nie słyszał. Nie poszedł za mną, nawet się nie odezwał.
Widzisz głupia? Znów będziesz cierpieć.


Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale chciałam zakończyć w tym momencie :)
Nie martwicie się, to nie koniec "miłości" Meg i Zayna ♥