sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 9 - I Love You..

Patrzyliśmy z przerażeniem w miejsce skąd dobiegały hałasy, chwilę po tym naszym oczom ukazał się dzik. Staliśmy nieruchomo nie wiedząc czy się śmiać czy uciekać. Zwierze spojrzało na nas, powąchało ale za chwile szybko się spłoszyło i uciekło. Patrzyliśmy na siebie wybuchając śmiechem.
- Odłóż ją.. Miało nie być broni.- Szepnęłam mu na ucho.
- Wiesz że nie potrafie...
- Zayn do cholery.. Chce stworzyć normalny związek..
- Ale my nie jesteśmy normalni. - Uśmiechnął się sarkastycznie i wstał po kolejne piwo. " MY "? Czyli będąc z związku z nim mam być w zwiazku z całą bandą, zaczynam go coraz mniej rozumieć.

~ * ~

Wieczór minął nam naprawde miło. Chłopaki troche za dużo wypili i zaczęli się bić i wygłupiać. Siedziałam otulona kocykiem i przyglądałam się co robią. To naprawde zadziwiające że piątke tak dojrzałych mężczyzn można poznać z tak dziecinnej strony, a może to po prostu alkohol?
- Piękna jesteś, wiesz? - Zayn podszedł podając mi kolejną puszkę piwa.  Pokiwałam przecząco głową i uśmiechnęłam się do niego.
- Nie, dziekuje. Chyba się już położę. Jestem zmęczona.
- Położyć się z Tobą?
- Nie, nie. Zostań z przyjaciółmi. Jestem dużą dziewczynką. - Pocwałowałam go w policzek i wgramoliłam się do namiotu.  Wygodnie to tu nie jest, ale jedną noc wytrzymam. Przebrałam się w ciepły sweterek i dresy. Spojrzałam na godzinę , 22:35. No... Nieźle zabalowali. Wsunęłam się w cieplutki śpiwór i zamknęłam oczy. Przez moją głowę przeleciało milion myśli zanim zasnęłam..
Obudził mnie jakiś szmer. Wystraszona podniosłam się i zaświeciłam telefonem w tamtym kierunku.
- Coś się stało księżniczko?
- Wystraszyłeś mnie.. - Wzięłam głęboki wdech i wypusciłam powietrze nosem opadając delikatnie na poduszkę. Zdjął bluzę i położył się obok mnie. Przysunął swój śpiwór bliżej mnie i delikatnie mnie obiął. Nie bałam się że zrobi mi krzywdę, ufałam mu.
- Dobanoc piękna.
- Dobranoc.

* Ranek * 


Obudziły mnie szmery na zewnątrz. Chłopaki już wstali ale kiedy obróciłam się w bok zobaczyłam uśmiechniętego Zayna gładzącego moje włosy. - Dzień Dobry kochanie. - Uśmiechnęłam się i przetarłam oczy dłońmi zaciśniętymi w piąstki, jak dziecko.
- Dzień Dobry. - Wymamrotałam przeciagajac się. -Dlaczego nie jesteś z chłopakami na zewnątrz?
- Chciałem być romantykiem.. Abyś zasnęła i obudziła się w moich ramionach. - Przytuliłam się do niego z rumieńcem na twarzy.
- Wyszło Ci perfekcyjnie.
Opuściliśmy namiot owinięci w koce, ranek był bardzo zimny. Stanęłam obok drzewa i zaczerpnęłam świeżego powietrza. Rozejrzałam się dookoła, wysokie drzewa, szum koron i śpiew ptaków. Czułam się tu wspaniale, jak normalna dziewczyna z grzecznym chłopakiem, jednak wiedziałam że będę musiała wrócić do rzeczywistości. Mój chłopak bierze udział w wyścigach samochodowych i nosi przy sobie broń a jego koledzy to postrach miasta..
- Śniadanko? - Harry podał mi kanapki i gorącą herbate.
- Bardzo nowoczesny ten wasz biwak. - Zaśmiałam się i zaczęłam jeść siadając Zaynowi na kolana. Śniadanie zjedzone. Czas na sprzątanie.
Zajęłam się zbieraniem kubków kiedy ktoś pociagnął mnie za ręke. Obróciłam się i zobaczyłam mulata przyglądającego się mi z uwagą.
- Może spacer?
- W sumie chętnie.
Bez wahania rzuciłam wszystko i wybrałam się z nim w głąb lasu. Kiedy jestem obok niego, wszystko inne przestaje być ważne. Możemy iść w ciszy trzymając się za ręke, a ja będę najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Dzień w którym go poznałam, był najlepszym dniem mojego życia i może jesteśmy młodzi i może to szaleństwo ale kocham go z dnia na dzień coraz bardziej.
- Jesteś szczęśliwa? - Nagle ciszę przerwało piorunujące pytanie. Dlaczego je zadał? Nie jest tego pewien? Nie widzi tego, czy po prostu chce to usłyszeć ode mnie?
- Tak, czemu o to pytasz?
- Jestem twardym ale bardzo uczuciowym facetem. - Zatrzymał się i chwycił mnie za podbrudek.

* Oczami Zayna *

Złapałem delikatnie jej podbrudek w palce i zmusiłem aby na mnie spojrzała. Nie protestowała. Z pięknym uśmiechem na ustach spojrzała mi w oczy. Ona jest taka piękna, taka cudowna. Zbliżyłem się do niej w tym samym momencie przyciagając ją do swojego ciała. Złączyłem nasze usta w namiętnym ale delikatnym pocałunku. Nie protestowała. Jej usta były takie delikatne i wrażliwe na mój dotyk. Dłoń położyła na moim nieogolonym policzku delikatnie gładząc go kciukiem. Zsunąłem delikatnie dłoń na jej pośladek, nawet nie drgnęła, pozwoliła mi na to. Zacisnąłem dłoń troche mocniej, nadal zero reakcji. Oddawała pocałunek pogłębiając go sprawiała, źe stawał się coraz bardziej namiętny. Oparłem ją o ściane a ona oplotła moją szyję rękami. Pocałunki stawały się coraz bardziej erotyczne a dotyk namiętniejszy. Wsunęła swoje malutkie dłonie pod moją koszulkę, uśmiechnąłem się delikatnie. Składałem delikatne pocałunki na jej szyji, jęknęła. Spojrzałem jej w oczy z których mogłem wyczytać miliony emocji, które przez nią przechodziły.
- Kocham Cie. - Szepnąłem.
- Ja też Cie kocham Zayn. - Przytuliła się do mnie niespodziewanie. Oplotłem ją rękami przysuwając bliżej. Tak cholernie dobrze czuje się przy niej...

* Następnego dnia popołudniu * 


- Stary, wiesz że nie możesz jej zabrać... - Liam po raz setny powtarzał to samo.
- Wiem.. Ale jeśli jej powiem, ale jej nie zabiore nie da mi żyć.
- Uroki posiadania dziewczyny. - Parsknął Harry.
- Ona nie jest rzeczą, żeby ją posiadać! - Odstawiłem piwo i poszedłem do ogrodu zapalić. Zadzwonić do niej? Spaliłem fajke i wróciłem do kumpli. Nie zadzwonię, nie teraz.
- Bierzesz udział?
- A czy kiedykolwiek jakaś laska przeszkodziła mi w wyścigu? - Rzuciłem paczke z fajkami na stolik i napisałem jej sms'a. Oczywiście jako dziewczyna, musiała się oburzyć i obrazić... Typowa laska. Uwielbiam ją, ale czasami mnie bardzo denerwuje. Wsunąłem telefon do kieszeni i udałem się z chłopakami do garażu przygotować nasze bestie.

~

Zajęło nam to kilka godzin. Cały w smarze postanowiłem wziaść prysznic. Nałożyłem na siebie standardowo czarne rurki, biały T-Shirt i skórzaną kurtkę.
- Gotowi? - Podrzuciłem kluczyki do mojego auta.
- Jasne! - Wszyscy zajeliśmy miejsca za kierownicami i rozległ się tylko głośny ryk silników. Wjazd na wyścig był od 21:00, sam wyścig zaczynał się o 23 i trwał ok 20/30 minut. Uwielbiałem to,ale wiedziałem że gdybym powiedział Megan.... Powiesiłaby mnie chyba..

* Oczami Megan * 

- No choooodź!! - Przyjaciółka próbowała mnie wyciagnąć na kolejne wyścigi samochodowe.
- Nie chce, jasne? Tam go spotkałam..
- Nie pojechałby tam bez Ciebie.. - Usiadła obok mnie przytulając poduszkę.
- Właśnie dlatego nie chce jechać. Boje się że go zobacze.
- To go rzucisz!
- Wiesz że nie umiem.. Nie moge... - Schowałam się pod kocem, a chwilę po tym leżałam obolała na ziemi.  Westchnęłam i poszłam się szykować. Po 30 minutach wyszłam nieśmiało do kuchni gdzie siedziała Nicole.
- Wohow... Wyglądasz....
- Jak dziwka, wiem. - Dokończyłam za nią i obciagnęłam spódniczkę niżej. - Dlaczego za każdym razem, jak tam idziemy ja muszę tak wyglądać?
- Uroki wyścigów. - Wzruszyła ramionami i zeszła z blatu. Poprawiła sobie makijaż i udałyśmy się na zewnątrz do jej auta. Dojazd zajął nam 25 minut, moja kochana potrafi jeździć z niewyobrażalną prędkością..
- Która godzina?
- 21:38 - Schowałam telefon do torebki i uważnie się rozejrzałam. Jak ostatnim razem. Mnóstwo samochodów i półnagich dziewczyn wyglądających jak panie do towarzystwa. Eh... Sama tak wyglądam. Po kilku minutach zaparkowała. Niechętnie wysiadłam odrazu podbiegając do Nicole.
- Nie czuje się tu za dobrze.
- Oj wyluzuj! Zabawimy się! - Pociągnęła mnie odrazu do baru. Kilka mocnych drinków i bawiłam się wyśmienicie nie myśląc o Zaynie.
" A TERAZ, ZAPRASZAMY NA WYŚCIGI PRZY BRAMIE WYJAZDOWEJ! "
Moja przyjaciółka oczywiście musiała być tam pierwsza. Zajęłyśmy miejsca przy samym starcie. Mój wzrok i równowaga trochę szwankowały, za dużo wypiłam.
- Czy to nie Zayn? - Wymamrotałam Nick na ucho.
- Nie, raczej nie. Napisz do niego.
Wyciagnęłam telefon i wybrałam jego numer pisząc wiadomość. Jeśli to on, nie chce być w jego skórze.


komentarz = motywacja :)

środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 8 - I know you care about her..

- Co? - Szepnęłam prawie niesłyszalnie. Czy twardy i bezuczuciowy Zayn właśnie wyznał mi miłość?
- Meg... Nie wiem czy to własnie "TO" uczucie i nie wiem czy jest tak silne jak potrafiło być kiedy byłem młody. I nie wiem też, czy nam się uda, ale chcę spróbować. Bo kiedy nie jesteś obok mnie, nie potrafie się skupić, moje myśli uciekają tam gdzie jesteś Ty, kiedy mnie dotykasz najmniejszy dotyk sprawia mi tyle szczęścia, daje tyle nadzieji co nigdy... Kocham Cie...
Wstałam i mocno go przytuliłam. Obiął mnie silnymi ramionami i oparł brodę na mojej głowie. Czułam się jak nastolatka zakochana w starszym chłopaku...
Po chwili usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Rozmawialiśmy o wyścigach, o mojej szkole, o rodzicach i wszystkich innych możliwych tematach. Jednak... Poważne tematy postanowiliśmy zachować na inną okazje, nie umiemy być poważni.. Przynajmniej, nie będąc razem.
- Jutro całą szóstką może gdzieś wyskoczymy?
- Szóstką?
- Ja, Ty, Harry, Niall, Liam i Louis.. Co Ty na to?
- A gdzie proponujesz?
- Las? Może biwak?
- Myślisz że duzi chłopcy uczestniczący w wyścigach samochodowych zechcą pojechać na biwak do lasu?
- No a czemu nie! To im dobrze na mózgi zrobi. - Zaczęliśmy się śmiać i zamówiliśmy deser.  Zjedliśmy już spokojniejsi rozmawiając jak mógłby wyglądać taki biwak. Po skończeniu poszliśmy jeszcze na spacer. Szliśmy obok siebie w ciszy i to nam wystarczało. Splótł delikatnie nasze palce między siebie i uśmiechnął się pod nosem.
- Zayn?
- Tak piękna?
- Dlaczego taki twardy i bezuczuciowy facet, przy takiej dziewczynie jak ja wymięka? 
- Dlatego ze jesteś cudowną dziewczyną. - Uśmiechnęłam się w odpowiedzi a on się zatrzymał. Przyciągnął mnie do siebie tak, że dzieliły nas milimetry. Patrzyłam w jego piękne miodowe oczy, zagłębiałam się w nich z sekundy na sekunde, ogarnął mnie mocny zapach jego perfum i nawet nie spostrzegłam kiedy nasze usta się złączyły. Oddałam pocałunek i oplotłam jego szyję rękami. Dłoń zsunęła mu się na moje pośladki, zawachałam się więc odrazu podciągnął ją wyżej.

                      * Oczami Zayna *

Nie jest taka jak reszta dziewczyn. Każda inna zaciągnęłaby mnie do samochodu i teraz napewno bzykałbym ją bez żadnych uczyć.. Meg jest wyjątkowa, słodka, wrażliwa, pociągająca, urocza i przepiękna... Przy niej nawet nie myśle o seksie, to potrzeba drugorzędna. Najważniejsze jest żeby była bezpieczna, żeby była obok. Odwiozłem ją do domu i pożegnałem czułym pocałunkiem. Wróciłem do auta i poczekałem aż w jej mieszkaniu zapali się światło po czy  odjechałem. Udałem się do domu mojego przyjaciela gdzie dzisiaj wszyscy spędzaliśmy noc.
- Panowie! Pakować walizki jedziemy na biwak! - Patrzyli na mnie jak na głupka pytającym wzrokiem.
- Malik, Ty sie dobrze czujesz?
- Tak. Przyda wam się dotlenienie mózgów. - Patrzyli po sobie nie wiedząc co powiedzieć.
- Chcesz to zrobić dla niej prawda? - Harry spojrzał na mnie swoim łobuzerskim wzrokiem.
- Tak i mam nadzieje że ruszycie swoje grube tyłki i mi pomożecie.
- Zaza... Widzimy że Ci na niej zależy. Pomożemy. - Uśmichneli się a Liam poklepał mnie po plecach.

               * Następny dzień *
                  Oczami Megan


Czekałam na chłopaków spakowana przed domem, kilka minut później przyjechali trzema samochodami wypakowanymi po brzegi.
- Ale wiecie ze jedziemy tylko na dwa dni? - Zaśmiali się i pokiwali twierdząco głowami.Zapakowałam torbe do auta Zayna i ruszyliśmy. Całą droge przegadaliśmy, a było jej sporo bo aż 80 km. Podjechaliśmy pod wielki las. Wyciągneli wszystkie rzeczy i wchodziliśmy w głąb lasu. Dwadzieścia minut zajęła nam droga do miejsca docelowego. Tu było tak pięknie, tak bajecznie. W powietrzu unosił się zapach sosny i mocnych perfum Zayna. Stał za mną. Upuścił torbe i przytulił mnie od tyłu.
- Podoba Ci się? - Oparł brodę na moim ramieniu i delikatnie pocałował mnie w szyje.
- Oczywiście. Jest przepięknie. Rozbijamy się? - Pokiwał głową i zawołał zdyszanych chłopaków. Zaczęli rozpakowywać namioty i śpiwory. Pogrupowali wszystko na części i staneli z rozłożonymi rękami.
- Ktoś umie? - Harry spoglądał na każdego z nadzieją a ja tylko stałam i się śmiałam. Jak na dorosłych chłopaków są naprawde dziecinni.Zabrali się za czytanie instrukcji. Każdy z nich siedział na pniu skupiony i próbował rozgryźć o co chodzi. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Ta instrukcja jest po Szwedzku, ktoś umie szwedzki? - Liam podniósł się i podrapał po głowie. Wszyscy pokiwali przecząco głową. Westchnął i próbował złożyć namiot na własną ręke.
Po godzinie dopiero udało się nam rozstawić namioty i rozstawić cały biwak. Zaczynało się ściemniać więc wybrałam się z Liamem i Harrym po jakieś drewno na ognisko.
- Jak wam się układa? - Ciszę przerwało pytanie Stylesa. Spojrzałam na niego pytającym wyrazem twarzy. Czyżby Zayn już pochwalił się nową zdobyczą?
- Nam? No.... Dobrze? - Wyjąkałam zawstydzona i wróciłam do zbierania patyków. Próbował jeszcze coś powiedzieć ale Liam dyskretnie szturchnął go ramieniem i zamilkł. Po jakiś dwudziestu minutach wróciliśmy cali obładowani drewnem.
- No nareszcie! Już martwiłem się że was ktoś porwał! - Niall zaśmiał się i pomógł chłopakom ustawiać drewno obok miejsca na ognisko. Malik podszedł do mnie i delikatnie obiął mnie od tyłu.
- Śpisz ze mną w namiocie prawda? - Spojrzałam na niego przerażonym wzrokiem, umawialiśmy się, że ja będę spać sama a on z przyjaciółmi.
- Zayn ale...
- Nie skrzywdzę Cie przecież. - Cmoknął mnie w policzek i poszedł do samochodu po piwo. Usiadłam na pniu i patrzyłam z uśmiechem na ustach jak chłopaki próbują ustawić stożek z gałęzi na ognisko.
- Pomożesz? - Zmęczony i pełen nadzieji Liam zwrócił się do mnie wyciągając ręke, zaśmiałam się i chwyciłam za nią a on pomógł mi wstać. Bez problemu ustawiłam gałęzie tak, aby się nie wywracały a między nie powkładałam mniejsze patyki i kawałek gazety.
- Malik wybrał sobie zdolną dziewczyne. - Zaśmiał się Lou i usiadł zmęczony na ziemi opierając się o drzewo. Zapadła cisza którą przerywały tylko piękne odgłosy lasu. Po chwili jednak rozległ się przeraźliwy krzyk. Wszyscy spojrzeliśmy na Louisa który podskakiwał i uderzał się we wszystkie możliwe miejsca.
 - Mrówki! Mrówki! Móówkiii!!!
Wszyscy wpadliśmy w histeryczny śmiech doprowadzający nas do łez. Chłopak zrzucał z siebie wszystkie ubrania strząchając mrówki dłonią. Po kilku minutach usiadł na pniu obok Harrego i odetchnął z ulgą opierajac się o ramie lokatego. Zdezorientowany Zayn stał z dwoma skrzynkami piwa i patrzył na nas pytającym wzrokiem.
- Mrówki. - Zaśmiałam się i pomogłam mu odstawić alkohol. Zaczynał zapadać zmrok wiec postanowiliśmy rozpalić już ognisko. Ciepłe kiełbaski i chipsy to chyba nie za dobre połączenie. Jak zwykle przy ognisku też było wiele śmiechu gdyż cała konstrukcja wcześniej ustawiona przeze mnie runęła jak tylko Liam chciał zapalić gazete.
Pomogłam mu poustawiać na nowo drewno i odpaliłam ognisko. Szybko wszystkie patyki się zapaliły a wokół nas zrobiło się troszke jaśniej.  Rozstawiliśmy wokół krzesełka i stoliczki ubierając się cieplej, ponieważ w lesie nie było zbyt ciepło. Postanowiliśmy zrobić sobie własnej roboty hot-dogi, bułki, majonez i keczup... Tak, pychotka. Chłopaki się wygłupiali, żartowali a ja przyglądałam się temu wszystkiemu z boku. Nie chciałam się wtrącać, wpraszać w ich przyjacielską atmosfere. Usiadłam po drugiej stronie ogniska i pstrykałam im zdjęcia.
- Megan! Nie siedź tak sama, chodź do nas! - Niall wskazał puste miejsce obok niego. Niepewnie podniosłam krzesełko i usiadłam z nimi.
- Jak się bawisz skarbie? - Zayn delikatnie splótł nasze palce i podał mi kiełbaskę.
- Dobrze. Dawno nie byłam w takiej... Zayn słyszysz? - Łamanie patyków, jakby ktoś tu szedł. Przysunęłam się do niego bliżej a miedzy nami zapanowała cisza. Wyciągnął broń spod krzesełka i przeładował. Wszyscy przerażeni patrzyliśmy w punkt skąd dobiegały hałasy..


W świątecznym prezencie rozdział 8! :)  Mam nadzieje, że wielu z was nie opuściło bloga przez moją chyba ponad miesięczną nieobecność. Musiałam ogarnąć sprawy ze szkołą i chłopakiem. Wszystko się nagle pokomplikowało, ale teraz myśle że raz w tygodniu rozdział powinien się pojawiać :)
Kocham was! xx

piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 7 - Why are you sad my beauty?


Szłam szybkim krokiem przez pustą ulice a ból klatki piersiowej dawał we znaki. Dlaczego tak cholernie zabolały mnie jej słowa? Nie znam go długo, ale mi a nim zależy.
- Meg! - Podjechał obok mnie i zwolnił.
- Daj mi spokój! Ona miała racje, jestem jedną z kolejnych.
- Nie miała! - Zatrzymał samochód i podbiegł do mnie. - Między nami jest coś...
- Co?.. Zayn miedzy nami niczego nie ma...
- Meg, nie mów tak. Ja czuje że coś jest, coś mnie do Ciebie tak cholernie ciągnie, tak bardzo potrzebuje Twojej obecności, Twojego uśmiechu. Po prostu Ciebie.
Przytulił mnie po czym zamilkł. Staliśmy tak dłuższy czas wsłuchując się w swoje oddechy.
Dlaczego za mną wybiegł? Naprawde może mu na mnie zależeć? Ja i On? Dwa różne światy, różne charaktery?
MIŁOŚĆ NIEMOŻLIWA.
- Już dobrze?
- Nie. - Wsiadłam z nim do auta ciągle myśląc o tej sytuacji. O mnie, o nim i o "nas". Po co? Czemu? Kiedy i dlaczego? Miliony myśli przelatywały mi przez głowe. Dlaczego tak bardzo różniący się ludzie chcą być razem? Dlaczego nie potrafią z siebie zrezygnować mimo że wszystko i wszyscy pokazuje, że jednak nie mogą być razem....

* Kilka dni później *

Leżałam na kanapie zawinięta w koc, przeglądając kanały TV w piątkowy wieczór. Popijałam gorącą herbate i patrzyłam na telefon. Miał napisać, znowu to robi... Znowu milczy.
Kolejna godzina bezsensownego oglądania i wpatrywania się w telefon. Poszłam do kuchni po kolacje, pizza i kolejna herbata. Tak, wieczór  "idealny".
Kiedy szłam na kanape trzymając w ustach kawałek pizzy zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć, a kiedy zobaczyłam kto stoi za nimi otworzyłam usta ze zdziwienia powodując że kawałek pizzy wylądował w kubku.
- Zayn? - Stał jak zwykle w czarnych obcisłych rurakch i skórzanej kurtce a w ręku trzymał piękną czerwoną róże.
- Pięknie wyglądasz. - Pocałował mnie i  wszedł do środka. Stałam tak jeszcze chwile zszokowana jego wizytą.
- Czemu nie napisałeś? - Odstawiłam wszystko do kuchni i usiadłam z nim w salonie.
- Chciałem zobaczyć, jaka jesteś w domu. Jak wyglądasz, jak się zachowujesz. - Zaśmiał się  zakładając mi kosmyk włosów za ucho. - Wybierzemy się na kolacje? Twoja chyba już się nie nada.
Zaśmiał się patrząc na pizze pływającą w herbacie.
- No.. Jeśli chcesz.
Uśmiechnął się i pchnął mnie w kierunku kuchni. Wyrzuciłam jedzenie i poszłam się ubrać.
Pomógł mi założyć kurtkę, ten wieczór był wyjątkowo chłodny. Otworzył mi drzwi do samochodu, pomógł wstać a sam obiegł auto i wsiadł na miejsce kierowcy.
- Oranje?
- Zayn.. Za drogo. Może pizza?
- Oranje. - Stwierdził stanowczo i więcej się nie odezwał. Co chwile spoglądał na mnie i delikatnie się uśmiechał. Podjechaliśmy pod restauracje, pomógł mi wysiąść i dał kluczyki parkingowemu.
Weszliśmy do środka odnajdując stolik z rezerwacją " Mr & Mrs Malik ". Usiadłam i dokładnie zbadałam pomieszczenie. wystrój był przepiękny... Westchnęłam głęboko patrząc za okno.
- Coś się stało piękna?
- Nie, czemu?
- Wyglądasz na smutną.
- Bo jestem.
- Czemu? - Złapał delikatnie moją dłoń.
- Za dużo sobie wyobraziłam... Myślałam, że w końcu znalazł się ktoś komu  na mnie naprawdę zależy. Tymczasem jest na odwrót.
- Przecież mi na Tobie zależy!
- Po każdym spotkaniu milczysz tydzień, czasami dłużej. A ja jak idiotka czekam na jakikolwiek znak. Kiedy już zaczynam wierzyć w to, że odpuściłeś pojawiasz się i znów robisz tą cholerną nadzieje!
- Kotku.. - Ścisnął mocniej moją dłoń. - Nie zawszę mogę spełniać każdą Twoją zachcianke czy prośbę.. Taką mam prace.
- Praca na pierwszym miejscu..
Zapadła niezręczna cisza. Czekaliśmy zniecierpliwieni na kelnera który pojawił się dość szybko. Zamawialiśmy bez słów co chwile na siebie patrząc.

Najtańsze danie kosztowało 50$ i była to sałatka.
- Więc co zamawiamy? - Kelner uśmiechnął się promiennie lustrując mnie dokładnie wzrokiem.
- Sałat...
- Dwa razy danie dnia, czerwone wino i to wszystko.
Zayn przerwał mi w połowie słowa i ze złością oddał mężczyźnie menu. Zmierzył go wzrokiem jakby chciał go zabić. Zaśmiałam się cicho i chwyciłam jego ręke. Spojrzał na mnie już spokojny. Wpatrywaliśmy się w siebie dopóki kelner nie przyniósł nam dań.
Co on ma w sobie takiego, że nie mogę o nim zapomnieć, przestać o nim myśleć, przestać go... kochać.
Czy to prawdziwa miłość? Nie wiem, jednak wiem, że coś do niego czuje. Kiedy jest obok ogarnia mnie fala gorąca a nogi drżą jak u dziecka.  Tamtego dnia... On odmienił i ocalił moje życie. Uwielbiałam badać głębie jego oczu. Znajdowało się tam tyle uczucia, tyle różnych historii o których on nie chciał mówić. Jakbym... poznawała go nic nie mówiąc...
- Kocham Cie. - Szepnął przywracajac mnie do rzeczywistości.


Misie, ze względu na to, że siedzę w szpitalu postanowiłam wziąć się troche za bloga. Mam nadzieje, że wena mi jakoś dopiszę i wyskubię coś z tego mojego "talentu" :p
Przepraszam ze musieliście półtora miesiąca ( jak nie dłużej) czekać :(