poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 6 - Me too had to be the "forever".


Przed bramą czekały dwa czarne samochody. Zayn zasłonił mnie swoim ciałem i dosłownie wepchnął siłą do samochodu.
- Poczekaj tu na mnie. Nie wychodź chodźby nie wiem co się działo.
- Ale..
- Żadnych ale. - Cmoknął mnie i podszedł do jednego z aut. Szyba się opuściła. Za kierownicą siedział łysy facet z tatuażem na głowie. Zayn coś mówił a za chwile wyciagnął gotówke, sporo gotówki i dyskretnie mu podał. Uścisnęli sobie dłoń i mulat wrócił do swojego auta. Ta sytuacja z daleka nie wyglądała ciekawie. Nielegalne biznesy? Zlecenie? Miliony myśli przelatywały mi przez głowe.
- Kto to był?
- Nie za ciekawska jesteś? - Parsknął i ruszył. Po tym sie już nie odezwałam.
Całą droge na niego zerkałam. Co źle zrobiłam? Wiem, znamy się krótko ale wiem też, iż będąc z nim narażam swoje życie. Poznałam już jego towarzystwo i wiem, że nie jest bezpiecznie. Dojechaliśmy do prywatnej kliniki w centrum miasta.
- Nie stać mnie na pobyt tutaj. - Spojrzałam na niego kiedy zaparkował.
- Ja płace. - Wziął głęboki wdech, wysiadł i otworzył mi drzwi pomagając wysiąść.

* Oczami Zayna *

Denerwowała mnie, bardzo. Jednak miała w sobie coś takiego, co przyciągało mnie do niej każdego dnia coraz bardziej. Ona miała co coś. Była jak takie malutkie dziecko, którym trzeba się opiekować. Podobało mi się to, chciałem, żeby była moją księżniczką. Weszliśmy do kliniki trzymając się za ręce. Była taka urocza, rozglądała się wszędzie badajac każdy centymetr pomieszczenia w którym się znajdowaliśmy. Poprosiłem aby poczekała i udałem się do rejestracji. Zapłaciłem odpowiednią sume za prześwietlenie i windą wjechaliśmy na 4 piętro pod pracownie rentgenowską. Nie minęło pieć minut a moja kruszynka już tam siedziała. Czekałem na nią z niecierpliwością bawiąc się nerwowo kluczkami od auta.
10 minut minęło, a ona w końcu wyszła.
- I co?! - Zerwałem się na równe nogi i delikatnie ją przytuliłem.
- Nic. To tylko obicie. Żebra są całe. Za tydzień powinnam już czuć się normalnie.
Chwyciłem jej podbródek i delikatnie przyciagnąłem ją do pocałunku. Nie protestowała, tak cholernie kręciła mnie jej uległość. Lubie kiedy jest obok, ale często jej zachowanie wywołuje u mnie taki przypływ namiętności, że wziąłbym ją w tym miejscu gdzie stoimy, ale do seksu mi się nie śpieszy - oczywiście jeśli mnie nie prowokuje. Chwyciłem ją delikatnie za rekę i wyszliśmy z kliniki. - To co, lody? - Kiwnęła ochoczo głową i wsiadła do samochodu. Ruszyłem powoli i wjechałem na jedną z głównych tras naszego miasta. Z nią jeździłem bardzo powoli, bałem się zaryzykowac jej życie, bałem się, cholernie. 120 km/h na trasie to i tak było za dużo.
Skręciłam na boczny zjazd i chwile później byliśmy w niewielkiej kawiarence na obrzeżach miasta.
- Czemu przywiozłeś mnie na sam koniec miasta? - Wysiadła z auta przy mojej niewielkiej pomocy, syknęła prawie niesłyszalnie z bólu. Przytuliłem ją, dając poczucie bezpieczeństwa.
Ze mną, zawsze będzie bezpieczna.
Weszliśmy do środka i zajęliśmy jeden z wolnych stolików. Zamówiłem czekoladowe a ona limonkowe.
- Zayn, dlaczego ja?
- Pytałaś już kiedyś o to.
- Wiem, ale pytam jeszcze raz. - Spojrzała na mnie z oczami pełnymi nadziei. Wziąłem głęboki wdech i zaczałem mówić.
- Dlaczego Ty? Szczerze, to nie wiem. Tamtej nocy po prostu poczułem, że muszę Cie chronić. Musze sprawiać, że to dzięki mnie codziennie będziesz się uśmiechać i będziesz pewna, że nic Ci nie grozi. Uwielbiam kiedy jesteś obok, uspokajasz mnie. Czuje, że mam wszystko, kiedy mam Ciebie. Od tamtego spotkania nie byłaś mi obojętna. Masz śliczny uśmiech, przecudowne oczy, cała jesteś piękna. Za każdym razem kiedy Cię widze promieniejesz jak słoneczko. Moje słoneczko.
- Oh.. - Jęknęła cicho zdziwiona a na jej policzkach pojawił się rumieniec. Złapałem ją delikatnie za rączke i spojrzałem w oczy.
- Nigdy nie będziesz mi obojętna.

* Oczami Megan *

Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć jaką cholerną szczęściarą jestem, że to własnie ja jestem teraz u jego boku. Trzymał mnie za ręke, a ja zapominałam o całym świecie. Jak on to robi, że wystarczy jeden dotyk by wywołać u mnie tyle emocji? Kiedy się uśmiecha, moje ciało oblewa fala gorąca. Nie ważne w jak złym humorze bym była, on potrafi go zmienić w chwile. To magia? Czy może miłość?
Czy właśnie o to w tym chodzi? By dzięki jednej osobie, być najszczęśliwszym na świecie? By to właśnie ona stała się sensem naszego życia i sprawiała aby każdy kolejny dzień był lepszy od drugiego?
- Meg, o czym myślisz?
- Ja? O niczym. - Uśmiechnęłam się powracając na ziemie. Przy nim, czuje się tak cholernie dobrze. Mogłabym myśleć o nim godzinami. Chwila, już to robie..
Kelner podał zamówienia i w wesołych nastrojach zaczeliśmy jeść. Żartowaliśmy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim. Jednak szybko nasz humor zepsuł się do granic możliwości.
Kiedy ktoś wszedł, mina Zayna odrazu spoważniała i wbił wzrok w nowych gości.
Spojrzałam w tamtą strone a moim oczom ukazały się cztery piękne kobiety. Jedna z nich, patrzyła na Zayna a on jakby zabijał ją wzrokiem. Uśmiechnęła się ironicznie i podeszła do nas.
- No kochanie widzę, że znalazłeś nową laleczkę do ruchania. - Zaśmiała się i poklepała go po plecach.
- Przepraszam? - Wstałam stając z nią twarzą w twarz.  Próbowała swoją postawą i wzrokiem wzbudzić we mnie strach, jednak bezskutecznie. Nie bałam się jej, wręcz przeciwnie.
Ciągle próbowała się uśmiechać, by nie dało się zauwazyć jej złości, zazdrości i chęci zemsty, Zbyt znam się na ludziach i zauważyłam to odrazu. Zaczęłam się śmiać i pod nosem powiedziałam ciche "tak myślałam"
- Słuchaj dziewczynko, przeleci Cie i zostawi. Robi tak z każdą. Ja też miałam być tą " na zawsze ", tą która daje mu szczęście. Zayn ma świetne sztuczki i owija Cię sobie wokół palca. Niedługo, nie będziesz w stanie bez niego żyć, potem pomożesz mu w wielu sprawach, albo Cię zmusi. A na sam koniec zostawi bez żadnego powodu. Przygotuj się.
Po tych słowach nie wytrzymałam, wybiegłam z kawiarni nie reagując na nawoływania Malika.