- Idziemy. - Powiedziałam stanowczo i chwyciłam przyjaciółkę za ręke ciągnąc ją do wyjścia.
- Megan zaczekaj! - Jego krzyk przygłuszył ryk silników. Złapał mnie za ręke zmuszając abym się odwróciła.
- Zostaw mnie Zayn! - Wyrwałam dłoń z jego uścisku. - Okłamałeś mnie. Nawet nie miałeś odwagi powiedzieć mi, że bierzesz udział w wyścigu!
- Nie mogłem..
- Bo koledzy Ci zakazali!? To prosze! Idź do nich i daj mi spokój..
Zrobił jak powiedziałam. Wrócił , nawet nie próbując mnie zatrzymać. Dwie rzeczy których nienawidzę : kłamstwo i zdrada.
Jak najszybciej opuściłyśmy wyścigi i udałyśmy sie do Nicole.
Wiedziałam, że wiązanie się z takim chłopakiem to błąd. Wiedziałam, że nie będzie łatwo ale.... to zbyt wiele. Nienawidzę kłamstwa. Ciągle myślałam. O mnie, o nim o nas o tym co się stało. Za dużo tego wszystkiego.
- Słoneczko nie przejmuj się. Jak nie ten to inny. - Rzuciłam telefon na kanape i poszłam prosto do jej pokoju. Rzuciłam się na łóżko głośno wzdychając. Chwile po tym pojawiła się moja przyjaciółka z telefonem w ręku.
- Dzwoni?
- Tak.
- Odrzucaj. Nie mam ochoty z nim rozmawiać. - Odwróciłam się na drugi bok i szybko zasnęłam.
~ * ~
Obudził mnie delikatny dotyk na moim policzku. Niechętnie otworzyłam oczy a przede mną ukazała się postać ubrana na czarno.
- Dzień Dobry księżniczko. - Zadowolony Malik siedział na brzegu łóżka bacznie mi się przyglądając.
- Przychodzisz sobie tutaj jak gdyby nigdy nic? Jakby sie nic nie stało?
- A co się takiego stało?
- Okłamałeś mnie. Do tego byłeś z nią.
- To tylko wyścig.
- To nie "tylko wyścig". Zayn okłamałeś mnie. Oglądałeś mecz z kolegami, tak?
- Czepiasz się.
- Czepiam się!? Dla Ciebie to jest czepianie się? Jak ktoś jest w związku to obowiązują pewne zasady.
- Jakie?
- Jakie?! Może wierność i szczerość?
- Wierność? Uważasz że Cie zdradziłem?
- Byłeś z nią.
- Cześć. - Wstał i wyszedł. Schowałam się pod kołdrą i leżałam tak do 12:00. Poszłam do szafy przyjaciółki i nałożyłam jakieś luźne ubrania. Zeszłam na dół na śniadanie jednak nie miałam na nie ochoty. Spędziłam z przyjaciółką popołudnie i wróciłam do siebie. Rozłożyłam się na kanapie i włączyłam TV, jednak nie długo dane było mi nacieszyć się spokojem. Rozległo się pukanie, a raczej walenie w drzwi. Raz, drugi, trzeci aż w końcu postanowiłam otworzyć. Zdenerwowany Zayn wpadł do mieszkania i zaczął krążyć w kółko.
- Zayn?
- Wyjdź za mnie. - Stanął i wyciagnął małe pudełeczko z kieszeni.
- Co? - Spojrzałam na niego przerażona a przez moją głowe przeleciało tysiąc myśli. Przecież znamy się tak krótko, nic o sobie nie wiemy...
- Chce jakoś udowodnić Ci, że naprawde mi zależy. I że Cie kocham!
- Ale oświadczyny nic nie znaczą. To tylko formalność. Pierścionek na palcu.
- Wiec poznaj moich rodziców. Dzisiaj.
- Zayn ale...
- Prosze.. - Spojrzał na mnie błagalną miną. Delikatnie kiwnęłam głową zgadzając się. Przytulił mnie mocno skrywając mnie w swoich ramionach. Schował twarz w moich włosach i mocno przytulał. Tak, czuje się bezpiecznie..
Zayn jest trudnym facetem, ale potrafi kochać. Nie znam go długo, ale... Do diabła! Jaki facet po tak krótkiej znajomości jest gotów oświadczyć się swojej kobiecie?
***
- Gotowa?
- A wyglądam na taką? - Zapytałam prawie szeptem stojąc pod drzwiami domu rodziców Malika. Nigdy nie byłam tak zdenerwowana. Nigdy nie musiałam poznać rodziców chłopaka.. Nieprzyjemne doświadczenie.
- Wyglądasz przepięknie. - Otworzył mi drzwi. Spojrzałam niepewnie na niego i z jego malutką pomocą weszłam do pięknego wielkiego salonu.
- Zayn perełko to Ty? - Kobieta o długich brązowych włosach wyszła jak podejrzewam z kuchni i uściskała mulata.
- Mamo... Prosiłem. Nie mów tak do nie. - Zaśmiał się i delikatnie chwycił mnie za ręke.
- A kim jest ta piękna i młoda kobieta? - Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, chyba wiedziała o co chodzi.
- To jest Megan. Moja przyszła żona. - Ostatnie zdanie wypowiedział z wielką dumą. Pociągnęłam go delikatnie za ręke dyskretnie karcąc go wzrokiem. Przeszliśmy przez salon, długi korytarz i trafiliśmy do pięknej jadalni. Zajęłam miejsce naprzeciwko Zayna, odsunął i przysunął mi krzesło jak prawdziwy dżentelmen.
***
Obiad minął lepiej, niż sobie to wyobrażałam. Rodzice Zayna są przemili i bardzo sympatyczni. Wypiliśmy kilka lampek wina, żartowaliśmy i rozmawialiśmy o przyszłości. Po alkoholu wszystko idzie jakoś łatwiej.
- Długo jesteście razem? - Jego ojciec spoważniał i zmierzył mnie wzrokiem. Serce podeszło mi do gardła.
- Jakiś czas. - Złapał mnie za ręke i gładził zewnętrzną stronę mojej dłoni. Uśmiechnęłam się delikatnie i dopiłam resztkę wina.
- Wypiliście troszkę, może zostaniecie na noc? - Pani Malik zaczęła sprzątać ze stołu. Wstałam i bez słowa zaczęłam jej pomagać, uśmiechnęła się w podziękowaniu i zajęła się dalszym zbieraniem naczyń. Mają przepiękny dom. Duży i bardzo przytulnie wystrojony. Kuchnię też mają dużą. Czy wszystko w jego rodzinie musi być takie duże?
- Wszystko okej? - Zaza przytulił mnie od tyłu widząc zamyślenie na mojej twarzy.
- Oczywiście. - Odsunełam się od niego i zebrałam ostatnie talerze ze stołu.
- Dziękuję. Zaprowadze Cie do sypialni. - Udałam się za jego mamą na piętro, do końca korytarza. Zatrzymałyśmy się. Otworzyła drzwi a ja musiałam się powstrzymać, żeby nie krzyknąć. Sypialnia była piękna, w kolorach brązowo karmelowych, na środku stało wielkie łóżko małżeńskie, obok okna komoda, lustro i mała szafka na ksiażki.Po drugiej stronie stała kanapa a na ścianie wisiał telewizor. Wszystko było pięknie przystrojone kwiatami, wielkimi firanami i kilkoma drobiazgami.
- Tam za drzwiami jest łazienka. - Wskazała na przeciwną strone korytarza i udała się na dół. Weszłam do sypialni i usiadłam na łóżku wbijając wzrok w ściane. Mam wrażenie, że nie pasuje do takiego życia.
Kochani!
Wiem, że większość z was pewnie opuściła mój blog i przestała być moimi czytelnikami. Mam nadzieje, że chociaż mała część została. Nie będę owijać w bawełnę. Miałam spore problemy ze sobą, ze związkiem i szkołą. Nie miałam czasu na pisanie i naprawde ostatnią rzecza na jaką miałam ochotę to pisanie rozdziału. Dziś wzięła mnie jakoś wena, może powstanie kolejny rozdział może dwa nie wiem. Jak narazie nic nie obiecuje i mam nadzieje, ze miło się czytało xx.